Chłostaj mnie, chłostaj~!

...czyli z pamiętnika Marvi - padawana na wygnaniu ;x

Jest drugi maja. Wczoraj odkryłam, ze nie mam prezentacji na ustną XD Mam czas do 19 - czcijmy Pana, bo jest dobry \m/
Mam dziś korki z chemii - mego złego przedmiotu maturalnego ;x Zaraz pójdę udawać, że tylko sobie przypominam czym są kwasy karboksylowe i że rozumiem różnicę między aldozami i ketozami ;x Nie wspomnę już o moim ulubionym szukaniu wiązania peptydowego - kiedy je widzę, czuję, ze żyję.
Poza tym jako, że są podwójne wakacje - czas przygotowania do matury + długi weekend - oczywiście musi padać, być ciemno, ponuro i brudno.
Czyli wyszło na to, ze szerzę defetyzm? Nic podobnego, mam swietny humor! XD Niech sobie leje, maturę mogę pisać jutro, a na dowód tego posłuchajcie czego ostatnio słucham:

*przyniosła stołeczek z magnetofonem i wcisnęła PLAY*
http://youtube.com/watch?v=RatQ1u--IxE
/"Matura" - Farben Lehre/

^___^

Pozdrawiam wszystkich, którzy tu zaglądają i jeszcze mnie pamiętają Wink

Żyję! - niestety Wink

<wchodzi z butami do tematu Marvi>

Ja tam się cieszę, że żyjesz^^ I baaardzo dobrze Cię rozumiem... no, może zdawania chemii na maturze to niebardzo XD <powiedziała ta, co zdaje matmę>

To już jutro.
JUTRO.

Też nie mam prezentacji XD Ale ja muszę ją mieć na 15 maja Shocked

No, dobra, jutro trza wstać... powodzenia i branoc Mr. Green

Matematykę?! Aaaa~! *uciekła z krzykiem*

...

*wróciła*

Jak tak gadałyśmy z kolezankami z klasy *żeńska, hej, hej, nana, nana~!* to zawsze miałyśmy dylemat kto jest bardziej nienormalny - zdająca matmę Bozia *aż jedna na całą klasę Razz

* czy ja i moja chemia Razz

Ja z czystej złośliwości zawsze mówiłam, ze biologia jest dla psychopatów *moja najlepsza kumpela z klasy zdaje biologię Razz

*. Chemia nie jest zła. fakt faktem, ze musiałam iść na korki żeby to stwierdzić, ale zadania są schematyczne i wszystko jest do ogarnięcia. Zwłaszcza, że np. z matmy nie wiem czy możesz przewidzieć co masz, no zazwyczaj pewnie jest trochę funkcji, ale nie wiem, czy jest jakiś schemat. No a z chemii mam ten plus, że będę mieć na pewno stężenie molowe albo procentowe *oby tylko, bo podłożyć do wzoru jeszcze dam radę chyba ;P*, trzeba się liczyć z redoxami *ktoś jeszcze nie miał tego w liceum, czy tylko u nas sobie zapomnieli?* no i dysocjacja ;P Jakieś tam zapisy reakcji w postaci jonowej, ale to nie jest takie trudne, jest parę zasad w stylu "Malwina! Znowu próbujesz dysocjować tlenki! Ile razy mam powtarzać, że..."
"...że tlenki nie dysocjują pani profesor, wiem, ja wiedziałam tylko no... zapomniałam Sad

" No i cukry, białka Wink

Poza tym standart, pierdoly w stylu otrzymywanie soli, jakieś charakterystyczne reakcje, te w których coś się zabarwi, coś odbarwi.
No nic, kończę, bo trzeba iść i miejsce w sali zaklepać Wink

Hm, ja tam się przyzwyczaiłam do własnej nienormalności XD

No, to dwie maturki za nami, jeszcze tylko.... cztery =='' Ale angielski cud miód!! Aczkolwiek listening był do bani ^^'' Facet co tam gadał powinien się do logopedy wybrać...

Ha, a mi polski przełożyli. Na 26 maja..... byłam wściekła, ale widzę teraz dobre strony:
1. Więcej czasu na napisanie tej ******* prezentacji.
2. Zmienili mi egzaminatora!! <z terminatora na jakąś babę..>
3. Wchodzę jako pierwsza, czyli egzaminatorzy jeszcze nie będą wynudzeni. Tak to bym wchodziła trzecia od końca...

Żyć nie umierać :3

Angielski właśnie był spoko, tylko listeningi jakieś takie... Chyba się nie postarali Razz

Z ciekawości: podstawowy czy rozszerzony?

Ja mam polski 19 maja, ciągle jestem, za przeproszeniem, w dupie. Brakuje mi jednego symbolu, nie wiem... Albo nazmyślam, albo zadzwonię do wychowawczyni i spytam, ona mnie zabije i będzie świetnie. No life = no stres.
Ja ponoć mam egzaminatorkę w stylu "hej! wiecie, ze jesteście licealistami? to fajnie, bo ja wam potrafię wyłożyć tautologię debilizmu i udowodnić, ze to o was!". Ta pani nie lubi chwalić. Lubi szczegóły i pytanie całej klasy w ciągu 45 minut *pozdrowienia dla koleżanek z pierwszej klasy, które mnie nastraszyły i dla wychowawczyni za spotęgowanie strachu poprzez potwierdzenie tych słów*. Pocieszam się tylko faktem, ze nie taki diavolo straszny, jak go malują Wink

Ja natomiast wchodzę o 17 czy tam 18, nie pamiętam XD Rzecz w tym, że mam nadzieję, że będą tak znudzeni i zatruci życiem, że nie zdążą się pokapować, ze jestem retardem, a mój język jest ubogi, zenujący i beznadziejny *tak, mam doła, skończyły mi się właśnie korki z chemii i stwierdziłam, że gówno umiem i jestem ograniczonym półmózgiem, który nie jest w stanie zapamiętać, że raczej jod jest mniej aktywny od bromu. But who really cares. Zwłaszcza, ze utolałam 60% - taaaak, rozwiązywanie arkusza egzaminacyjnego rządzi*.

Póki co jednak zdałam wszystko, w piątek idę klaskać heksametrem angielski. Udaję, że znam ten język - wszyscy znamy prawdę (tak, to ja będąc w Szkocji zrozumiałam jedynie to, co mówił do mnie jakiś turek w sklepie - innych zaś przedstawicieli miasta Airdrie nie rozumiałam za cholerę - cześćpa dialekty). I znowu zapomniałam jak jest mąka *nie wiedzieć czemu, ale od tego uzależniam zdanie mojej matury ustnej, wczoraj uzależniałam od tego zdanie pisemnego. Wiem jak jest proszek do pieczenia. Jak zawsze to co mniej oczywiste jest dla mnie prostsze - patrz: moja wczorajsza epopeja o Mickiewiczu i Tetmajerze - podobno trudniejsza, ja uznałam, ze prostsza. Koleżanki spojrzały na mnie jak na debilkę, jakbym spadła z księżyca i chodziła na polski tylko posprzątać.*
Pewnie wychodzę teraz na zadufaną w sobie bufonkę ;x

Kurde, miałam spoko humor, zebrało mi się na smuty - ktoś ma siekierę? Raskolnikow? Stachura? Somebody help me? *"help" czy "helps"? Fajnie znam angielski, nie? Go, go Marvi~!*.

Sorry, milczę już, chyba potrzebuję towarzystwa. Teraz. *jak Bonnie Tyler w "I need a hero"*.

Life makes me a sad panda ;_;

A podstawowy, co się męczyć będę ^^ A za brak błędów w zadaniach zamkniętych zostałam obrzucona wdzięcznym przezwiskiem "kujon" <komu z glana????>.

Ja tam polski pisałam na rozszerzeniu XD Pani powiedziała, że wybranie Mrożka jest ryzykowne, lepszy ten drugi temat... A ja co wybrałam? No, zgadnij XD
Co do podstawy, to moja siostra wybrała ten temat co Ty, jako jedna z dwóch z jej całej szkoły Razz

A podobno łatwiej było napisać tekst na rozszerzeniu niż na podstawie Twisted Evil

Somebody help me, bo to tryb rozkazujący Wink

<tak myślę Mr. Green

>

Life is brutal. Life sucks.

na rozszerzeniu prościej? Słyszałam takie opinie, ale tylko wśród tych z rozszerzonego ;p My, lud prosty, tolający na podstawie, uwazamy, że podstawowy jest fajniejszy XD

W sumie co to za różnica, moją ustną z angola wrzucą na youtube'a, a pisemną na basha ;x Jestem przekonana ;p

Life is a piece of shit ;x

No, to połowa już za mną. Teraz to gorsze............ matma i ustne O__O Ja umrę T_________T

Przyszłam sobie ponarzekac, więc uczuleni na moją osobę proszeni są o cierpliwośc tudzież zażycie melisy Razz

Po pierwsze - pozdrawiam z Airdrie w Szkocji, gdzie pojęcie dobrej pogody jest względne, a czasem nawet nie istnieje *pogoda wygląda jak Bollywood - "Czasem słonce, czasem deszcz", a co ciekawsze nigdy nie wiesz ktore, bo zmienia się z częstotliwością dwóch kroków XD*
Poza tym sobie pracuję to tu, to tam, ostatnio przy produkcji czipsow, wcześniej przy bezach, jeszcze wczesniej przy ciastkach, a czasem jest fucha przy sprzątaniu.
Brakuje mi kraju, brakuje mi kompa, siedzenia przy WoWie, kompie, necie i obijania się z compadre Wink

Oprócz tego: zdałam sobie maturę, dostałam się na studia i nie mam co czytac ;P

Pragnę z tego miejsca pozdrowic wszystkich tu obecnych Very Happy

...a póki co idę robic kanapki do roboty T^T

Gdzie to Cię wywiało Marvi. Polska Ci zbrzydła czy co? ;P
Po latach postanowiłam sprawdzić czy ludziska żyją, a tu taka niespodziewajka. Moje spóźnione gratulacje za dostanie się na studia! Swoją drogą ,gdzie i co zamierzasz studiować ,bo tak dość po tyłach jestem.
Pozdrawiam! Very Happy

Wróciłam z obczyzny! Wywiało mnie do Szkocji, wczoraj wróciłam po trzech miesiącach *i już nie poznaję okolicy, bo wyburzyli 4 kamienice i budują mi pod oknem skrzyżowanie*. Polska mi nie zbrzydła *chociaż jak zobaczyłam ceny papierosów, a raczej ich wzrost to zwątpiłam*, ale posiadanie kasy i zarabianie na pierdoły jest fajne *zwłaszcza jak ma się a to na cygary, a to na piwo, a to na płyty/głupoty/słodycze/ubrania i masę kretyństw Wink

*. Poza tym stęskniłam się za mamą, babcią, kotem, psem i znajomkami Smile

No i za własnym łożkiem i komputerkiem *zarobiłam sobie wreszcie na nowy i czekam aż przyślą Smile

* Nie no, gdyby nie to, że było zimno, ciemno i do domu daleko, to pewnie zostałabym na dłużej, olała studia i zarabiała na swoje brykanie *zawsze to przyjemnie jak człowiek może walnąć fochem, powiedzieć, że nie je dziś obiadu, bo bryka po pizzę do sklepu i o, mam gdzieś, jedzcie sobie sami Smile

niezależność kusi jak diabli, nawet jak człowiek sobie potyra - a męczy to mniej, niż opieprzanie się cały dzień po domu w towarzystwie telewizora Wink

*
Dostałam się u siebie w mieście, w Tarnowie, na filologię polską. Studia dzienne, ogólne, nienauczycielskie, w teorii moja specjalizacja to logopedia, w praktyce nie mogę tego robić bez pedagogiki Wink

Nad pedagogiką pomyślę, zawsze mogę iść na kurs, dzięki któremu otrzymam kwalifikację do nauki polskiego w szkole - pomyślę, póki co popracuję nad utrzymaniem się na studiach Smile

Pozdrawiam wszystkich i jesio raz się witam Wink

Marvi gratulacje z powodu dostania się na studia Very Happy

.
Fajnie mosz, kobieto pracująca! XD. Ja muszę się postarać o coś dorywczego,co by na własne wydatki mieć $ Wink

.

Dzięki bardzo! Smile

Bez kitu, własną kasę polecam jak najbardziej, gorzej z wydawaniem na koszty utrzymania *ale tego póki co nie ćwiczyłam Wink

*. Jeśli chodzi o robotę, to zasada jest jedna: mów gdzie zamierzasz iść lub co zamierzasz zrobić, pytaj się o każdą wątpliwość i rób niewinne miny, a nie będzie źle Wink

Zresztą zależy jaka firma, jakie kierownictwo, jaki personel - można trafić na tak skrajnie różne opcje, nawet w jednej firmie, że szok bierze Wink

Na szczęście trafiłam na zajebistą zmianę, większość ekipy to Polacy, bardzo rozrywkowe towarzystwo, śmiechu co niemiara, a i pomocą chętnie służyli *i przede wszystkim mieli anielską cierpliwość - stoicko znosili moją niezdarność i skrajne roztargnienie*. Poza tym wiadomo, ludzie jak ludzie, z różnymi typami się człowiek spotyka, toteż bywały osoby za którymi się nie przepadało, ale za cenę tej pozornej niezależności warto było *pozornej, bo formalności związane z pracą to jednak trochę biurokratycznych strategii, poczynając od rejestracji w jakimś pośredniaku, przez załatwianie ubezpieczenia, a kończąc na podsumowaniu miesięcznym*. W każdym razie polecam, super sprawa Wink